Skocz do zawartości

Home Planet: ktoś widział, grał?


kowal111
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Nie spotkałem na tym forum (a i w internecie marnie) odniesienia do tej gry wydanej zresztą w Polsce, choć lata temu (gra z 2003r. ja kupiłem razem z 2 częścią wydaną w 2008r.). Dlaczego o tym leciwym i praktycznie zapomnianym symulatorze wspominam? Powód jest jeden: bezwładność. Osobiście nie spotkałem się z tym rozwiązaniem w żadnym innym symulatorze kosmicznym, choć bez bicia przyznaję się, że wiele klasyki ominąłem, więc jeżeli ktoś widział coś podobnego chętnie porównam rozwiązania.

Czas wyjaśnić o co chodzi, wszystkich zorientowanych z góry przepraszam za tą łopatologię, ale wolę dwa razy wytłumaczyć niż się tłumaczyć. W serii X mamy różne parametry statków a w nich jeden na który nikt chyba nie zwraca uwagi poza kompletnymi nowicjuszami tj. przyśpieszenie. Z kolei w rozwiązaniu z bezwładnością, a tak jest w prawdziwej przestrzeni kosmicznej, nie ma odpowiednika dla parametru tak ważnego w Xświecie a mianowicie prędkości maksymalnej. Po prostu w kosmosie prędkość (oczywiście do prędkości światła) może osiągnąć każdy obiekt byle go przyspieszyć. Jak to już inna sprawa. A swoją drogą kawałki skał w przestrzeni kosmicznej poruszają się z prędkościami o których ludzkość może tylko pomarzyć a dzieje się to dzięki elementarnej fizyce. Co to oznacza: najkrócej mówiąc stosując tą zasadę do Xświata najwolniejszy TS mógłby lecieć szybciej od Pustułki - o wiele szybciej. Problemem jest oczywiście hamowanie. W uproszczeniu ile energii włożyło się w rozpędzenie tyle trzeba zużyć na hamowanie. Poza tym skręty. Niestety nie wystarczy przesunąć myszkę w kierunku takim a takim a przestaniemy poruszać się w dotychczasowym. tak jak w samochodzie na lodzie - zaliczymy poślizg, tyle tylko, że lód ma jednak jakieś tarcie a w kosmosie - praktycznie żadnego. I to tyle tytułem łopatologii i tak za bardzo przynudzam. Krótko mówiąc Xświat to bardziej (jeśli chodzi o mechanikę lotu) symulator pojazdu atmosferycznego niż statku kosmicznego.

Właśnie się zastanawiam czy nie zarobiłem bana, ale co tam na stosie mnie chyba nie spalą.

W tytułowym HomePlanet takie rozwiązanie było, choć w czystej postaci tylko jako opcja. Początkowo wziąłem rozwiązanie polecane jako prostsze z ograniczoną bezwładnością, jak to tłumaczono trybem lotu w którym komputer korygował bezwładność. Dlaczego zrezygnowałem? Niestety w w/w grze istniały ograniczone zapasy paliwa i to naprawdę małe, dlatego spróbowałem rozwiązania z pełną bezwładnością i w końcu zacząłem tak latać. Oszczędności na paliwie to jedno, okazało się jednak, że w tym systemie można zastosować kilka niezłych sztuczek. Podam tylko jedną: w walce na bliski dystans z kilkoma przeciwnikami nie mamy szans ale jeśli się rozpędzimy i obrócimy maszynę o 180 stopni to możemy wyeliminować po kolei ścigających, szczególnie jeśli nie lecą razem. Do tego możemy dodać uślizgi na boki, przy których te z X3 są delikatne i przewidywalne (opór próżni?). Fakt trafienie tak manewrującego przeciwnika to czysty koszmar i dlatego jak sądzę nigdzie indziej tego rozwiązania nie stosowano. Generalnie latanie w ten sposób było naprawdę trudne, wiązało się z mnóstwem wyliczeń (niestety totalnie na oko) a czasami z przyprawiającą o czystą frustrację pogoń za ostatnim przeciwnikiem, choć ci inteligencją nie grzeszyli i też mieli ograniczone paliwo. O co więc to całe halo? W zasadzie o jedno - tak NAPRAWDĘ lata się poza atmosferą. Miłośnikom dobrej militarnej sf pewnie w tym momencie przypominają się niektóre fragmenty z książek, ja osobiście ten numer z obróceniem się o 180 stopni spotkałem bodajże w dwóch.

Poza powyższym HomePlanet niczym się nie wyróżniało. Ot taki sobie niskobudżetowy symulator, choć fabuła miała swoje smaczki. Brak elementów ekonomi, modyfikacje i wybór statków mocno ograniczone. Ale tej jednej rzeczy nie zapomniałem i do dzisiaj porównując z każdą inną grą mówię sobie: co za ściema, przecież to nie tak działa, powinienem wyliczyć kurs na przechwycenie albo: nie dogonię go bo ma za duże przyspieszenie.

I to na tyle . Jeżeli kogoś zainteresował temat zapraszam do dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O HomePlanet nie słyszałem, ale powiedz. Polecasz jakieś gry, które stosują "system" fizyki niutonowskiej, nie atmosferycznej? Zwłaszcza podobnej do X3?

Co do latania w kosmosie z lotem atmosferycznym. Zawsze wszystko da się wytłumaczyć genialnym wynalazkiem 😉

Prędkość maksymalna występuje ale nie w wartości fizycznej, a konstrukcyjnej. W zależności od konstrukcji, technologii czy choćby osłon cząsteczkowych mamy przedziały prędkości optymalnych dla sprawnego działania danego statku od zera w górę. Co z tego, że można polecieć z prędkością 0,9% prędkości światła jak wszyscy na pokładzie zginą od promieniowania lub okręt rozleci się pod wpływem zderzeń z mikrocząstkami i atomami będącymi w próżni. Przy wysokich % prędkości światła zderzenie z atomem wodoru produkuje wiele energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że nie tylko ja ma problemy ze współczesną sf (szczególnie w filmowym/telewizyjnym wydaniu). Niestety nie spotkałem w innych grach tego rozwiązania, czemu szczerze mówiąc wcale się nie dziwię. Jak wspomniałem był to raczej hardcore i w praktyce walka z innymi myśliwcami, a w zasadzie tylko z nimi się walczyło, odbywała się w prędkościach minimalnych, inaczej miałeś ułamki sekund na trafienie przeciwnika za nim koło niego nie "przesmarowałeś". Zastosowanie tego rozwiązania w grach praktycznie gwarantuje finansową klapą, no bo kogo interesuje realizm, jeśli jest to tak ch... trudne. Co do tego, że nie słyszałeś o HomePlanet też się nie dziwię, produkt pochodził zza naszej wschodniej granicy, a tamtejsze produkty charakteryzują się taką właśnie dbałością o realizm (wcale nie ironizuję), gra wyszła u nas w jakiś śmieszny sposób, bez żadnego marketingu i reklamy, mam wrażenie, że jakaś firma kupiła producenta i postanowiła jak najszybciej zwrócić sobie koszty. A jeśli chodzi o podobieństwa do X3 to w ogóle jest z tym problem - Elite Dangerous - sieciówka, jeszcze chyba Kinetic Void ale tego na oczy nie widziałem, czytałem tylko opisy. A co do "cudownych" rozwiązań to świat jest ich ostatnio pełen, szkoda tylko, że mało kto proponuje coś co działa. Niestety wychowałem się na Lemie a ten w kwestiach naukowych był nudnie uczciwy. Mam zresztą wrażenie, że symulatory kosmiczne pozostaną tylko w sieci - tak jak lotnicze czy czołgów - sensownych dla pojedynczego gracza nikt już nie robi. Jeśli Star Citizen okaże się taką klapą jak się spodziewam, to prawdopodobnie będzie to gwóźdź do trumny gatunku. No cóż pozostaje tylko literatura, z tym na szczęście nie jest źle. A co do prędkości i cząstek - przypomina mi to Webera - on ustalił to sobie na 80% prędkości światła. Polecam też Campbela (jeśli nie czytałeś) - w kwestii odległości, prędkości światła i taktyki w tych warunkach. Naprawdę myślisz, że znalazło by się wielu chętnych by grać w takie coś? A jeszcze na koniec patent z innej powieści sf - jako osłona zbiornik z wodą, oczywiście musi być jej dużo, myślę, że mogłaby także przynajmniej w pewnym stopniu służyć jako kompensator/amortyzator przeciążeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem, że w Independence War można latać po "niutonowsku", ale nie grałem jeszcze, choć mam 2 część serii z jakiejś promocji.

Z seriali polecam The Expanse, dość hard-sf, miejscem akcji jest nasz układ słoneczny, podróże trwają dość długo - jak się przyśpieszyło to trzeba też zwolnić, statki jeśli naparzają do siebie to z dużych odległości itd. No i ma ciekawą fabułę.

W sumie chciałbym zobaczyć grę strategiczną, może niekoniecznie od razu 4X, ale po prostu z kampanią jak np. w Nexus Jupiter Incident (ale w takim wypadku musiałoby to być mocno modowalne), gdzie podczas pojedynczej misji polem walki byłoby nie pudełko zawieszone w przestrzeni albo orbita planety, lecz cały układ planetarny. Trzeba by się zmierzyć z problemami z komunikacją i sensorami ze względu na ograniczenia w prędkości światła - raporty o poczynaniach wroga lub o stanie naszej bazy pozostawionej w tyle pojawiałyby się z opóźnieniem, problemy z dylatacją czasu, konieczność odpowiedniego manipulowania prędkością floty i jej "torem lotu" (jak choćby u wspomnianego Campbella).

W kwestii podobieństw do Xów - Elite Dangerous mogło tam być jakimś następcą X w sensie nowszy/nowocześniejszy space sim, odpuściłem sobie dawno temu, ale wygląda na to, że nic się nie zmieniło, jak nie chcą w grze sieciowej dać klanów, budowania stacji przez graczy (a wydawałoby się, że wszechświat z miliardami gwiazd aż prosi o zasiedlenie), ekonomia leży, a potem okazuje się, że za dlc chcą tyle co za tytuł AAA na premierze i dokładają grindu w nieskończoność, no to... Juź nie mówiąc, że brak trybu offline - zero modyfikacji od graczy.

Co do Star Citizen, wieje tam ogromnym marnotrawstwem zasobów, np. te wnętrza statków - wszyscy się jarają, ale raz zobaczysz i potem zwykle będziesz już tylko biegł prosto do kokpitu. Poza tym nie wierzę, że to nie skończy się prędzej czy później jakimś p2w, skoro ludzie rzucali w nich pieniędzmi za same concept arty statków i obietnice, że z tego coś (kluczowe słowo - coś) będzie (dało się raz, to czego nie ponownie pod jakimś pretekstem), ale to tylko opinia, i w tym przypadku jeśli się nie sprawdzi, to dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Przepraszam za miesięczne milczenie, miałem małą przerwę w życiorysie. Yacek, Kapitanie - dzięki za namiary, poszukam popróbuję. Nie liczę na ideał bo takowy nie istnieje ale może będą to ciekawe wycieczki.

Kapitanie dzięki za ostrzeżenie, nawet się przymierzałem do Elite, ale teraz na pewno sobie odpuszczę. W ogóle nie jestem fanem sieciówek uważam je za pójście na łatwiznę ze strony producentów: dajemy wam środowisko, często ubogie a resztę załatwcie sobie sami. Co do Star Citizen mam te same obawy co Ty - uważam, że będzie to przerost formy nad treścią. Za dużo pieszczenia się ze szczególikami, dopracowywania detali, a sprawy najważniejsze - mechanika, świat, pewnie tylko nakreślone. Więcej nie krytykuję, bo nie miałem do czynienia z betą, więc tak naprawdę wiadomości mam z drugiej ręki.

Co do tego jaki powinien być idealny space sim można się sprzeczać. Ja osobiście jestem zwolennikiem sandboxów, choć irytuje mnie w nich to, że po osiągnięciu pewnego poziomu jest się po prostu zbyt potężnym dla otaczającego świata. Ale jest to odwieczny dylemat sandboxów - albo na początku względnie trudno, potem łatwo, albo na początku tak ekstremalnie trudno, że dalej po prostu się nie da. Kampanie mnie osobiście nie leżą, choć nie powiem, niekiedy bywały interesujące. Co do obszaru działania to szczerze mówiąc optował bym za czymś mniejszym - coś w stylu pasa asteroid czy Jowisza i jego księżyców - coś jak u Coreya. Jak już wyżej pisałem taka walka w "czystej" postaci byłaby mało atrakcyjna dla przeciętnego gracza. Salwy rakietowe wymieniane na miliony kilometrów (a raczej sekundy i minuty świetlne), oczekiwanie na efekt itd. skutecznie zniechęci większość graczy. Dlaczego to ważne: bo gra musi się sprzedawać, albo może raczej zapowiadać się na dobry towar na rynku, żeby wogóle powstała. Zresztą i w X3 latanie czymś większym od M6 jest mało przyjemne - jest się w zasadzie pasażerem z niewielkim wpływem na sytuację i na dodatek z uczuciem jakby się było słoniem w składzie porcelany, gdzie się człowiek nie ruszy to na coś wpada. W mojej ocenie zresztą seria X jest ewidentnie stworzona pod myśliwce - większe statki są w niej bo powinny być. Swoją drogą co za idiotyzm, że TL ma ładownię o pojemności kilku TS a wielkość proporcjonalnie dużo większą. W każdym razie to są marudzenia pasjonatów a życie jest jakie jest - w kategorii space simów nędza i nie zanosi się na jakieś super nowości,

A swoją drogą z tego co widzę zrobiła się tu bardziej dyskusja na temat tego co byśmy chcieli, niż samego nieszczęsnego Home Planet. Nie wiem może warto zrobić nowy temat? O ile już go nie ma, a ja go przeoczyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że przydałby się jakiś ogólny temat do spacesimów, możnaby powymieniać się opiniami, napisać o mniej znanych czy zapomnianych grach, pewnie z osobnych tematów dla każdej z nich niewiele by wyszło.

Miałem sprawdzić Homeplanet i do tej pory tego nie zrobiłem... Ale z ciekawości zapytam się o jeszcze jedną rzecz, da się tam np. cały czas latać z pełną bezwładnością, czy byłoby to za bardzo upierdliwe i jest to raczej do pojedynczych manewrów/oszczędzania paliwa?

Co do tej hipotetycznej strategii, może hit ogromny by z tego nie był, ale mniejsze studio mogłoby dać radę i zrobić i zarobić. Dobry samouczek plus coś jak SETA tylko inteligentne, automatycznie dostosowujące się do sytuacji i mogłoby być ok.

Co do tej Elite... niby zawsze można sprawdzić jak będzie na jakiejś promocji, z tą grą jest taki myk, że na początku wygląda świetnie, a potem im lepiej poznasz mechanikę gry jest coraz gorzej. To chyba odwrotnie niż jak z Xami.

Przejrzałem recenzje na steamie i znalazłem:

https://www.youtube.com/watch?v=qjOsK8gZ1vc

https://www.youtube.com/watch?v=rUYv3ZXIpcU

Ten gościu chyba to dobrze wytłumaczył.

Oczywiście patche nowe przychodzą, są zmiany w balansie to tu to tam, ale pooglądanie tego daje pojęcie o zasadzie działania tej gry i jej developerów.

Dobry przykład to jak działały (i pewnie działają) combat zone: jest wojna w systemie, wpadasz, tłuczesz wrogie statki respawnujące się w nieskończoność. Wyjdziesz z instancji ta się resetuje. Możesz siedzieć cały dzień i frakcji dla której walczysz nie przybędzie nawet 1%.

O ile by to było lepsze gdyby po wejściu pierwszego gracza do instancji z walczącymi jednostkami wszyscy w systemie dostawali sygnał, jeśli przylecą odpowiednio szybko część wspierająca dajmy na to Imperium dostałaby misję np. obrony krążownika, piloci rebeliantów mieliby za zadanie eskortę bombowców itd. Jeśli Imperium wygra, to np. combat zone zbliży się do obleganej planety w końcu umożliwiając bombardowanie albo desant. Takich misji i ich wariacji mogłoby być wiele. Ale nie. Tłuczemy respawnujących sie przeciwników w nieskończoność, jak zauważyłeś, tło do tego trzeba wymyślić sobie... samemu. Skończę może na tym póki co, bo takich przykładów mógłbym tu jeszcze wypisać ogromną ilość. A dlaczego czegoś takiego nie ma? Odnoszę wrażenie, że gra się będzie ulepszać, ale

FD pewnych rzeczy nie chce/nie umie/nie wie jak przeskoczyć, a osoby za to odpowiedzialne są na wysokich stanowiskach, więc ciężko będzie o zmianę kierunku.

Ciekawe jak by te capital shipy Xowe wyglądały jakby można było nacisnąć jeden przycisk i przeskoczyć z mostku na nich do trybu dowodzenia jak w Homeworldzie, czy coś takiego 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw może na temat Home Planet. Z tego co pamiętam, bo było to już jakiś czas temu a obecnie jakoś nie mogę się przemóc na instalację i pogranie jakiś czas tryby były dwa ustawiane w opcjach gry: pełna bezwładność cały czas i bezwładność "korygowana" przez komputer przy większym zużyciu paliwa. Szczerze mówiąc to paliwo było właśnie powodem dla którego przeszedłem na bezwładność - przy trybie komputerowym po kilku manewrach zostawało się bez paliwa, a jego uzupełnianie - choć ogólnie był to świetny pomysł - rozwiązano nie dość sensownie. Jak wezwało się tankowiec w strefie walk to mógł zostać zniszczony, jak odlatywało się w bezpieczne miejsce to z reguły traciło się całą imprezę i trzeba było zaczynać misję od początku. No i tu poruszyłem temat który miałem rozwinąć - dlaczego nie przepadam za kampaniami. W wypadku Home Planet kampania była całkowicie liniowa. Nie wykonałeś misji - zaczynaj od początku. Ale nie to było najgorsze. Kompletnie przewidywalny był przebieg misji. Przeciwnicy pojawiali się zawsze z tych samych kierunków z tą samą prędkością. Kompensowano to trudnością misji - ja szczerze mówiąc odpuściłem sobie pierwszą część Home Planet na jednej misji - po chyba dwudziestej próbie dorwania dwóch transportowców zanim zdążą wysadzić desant na bronionej przeze mnie stacji skapitulowałem. W "dwójce" HP był już God Mode i niewyczerpywalne paliwo, więc w razie takich wątpliwych atrakcji można było pójść na skróty. Od razu wyjaśnię - nie jestem zwolennikiem ułatwiania sobie gry, wręcz przeciwnie z reguły jak mogę ją sobie utrudniam ale przegięcia mogą odebrać całą przyjemność z grania, a przecież o przyjemność tu chodzi. Swoją drogą gdyby ktoś przeszedł tą misję proszę o wskazówki, bo żadnych w necie nie znalazłem. Ale jeśli chodzi o kampanie to właśnie ta powtarzalność mnie odstręcza. Fakt współcześnie dba się o to by nawet fabuły były jak najmniej liniowe ale nadal po skończeniu gry z kampanią nie bardzo ma się ochotę na powrót do niej by uniknąć powtórek(a kto je lubi). Choć i sandboxy mają tu swoje za uszami, bo i w nich istnieje ograniczony repertuar zadań i sposobów na rozwiązywanie problemów, więc często pierwsze przejście gry jest też ostatnim.

Z tego co piszesz o Eite odnoszę wrażenie, że jest to typowa sieciowa: jaka taka grafika, dużo naparzania się i mało sensu. Dlatego właśnie mam taki wstręt do sieciówek - dla mnie hack&slash w wersji mulitpalyer. I nie o to chodzi, że jestem wrogiem hack&slash, ale na tym świat naprawdę się nie kończy. Pisze się o ogromnych światach, a wszystko to to tylko dekoracje do w sumie jednakowej i jednostajnej naparzanki i osiąganie rekordów w mordowaniu/niszczeniu przeciwników. Obejrzałem filmy które poleciłeś i muszę powiedzieć, że moje obawy się potwierdziły. Odkrywasz ale w zasadzie po co? Mnóstwo gwiazd bez żadnego znaczenia. Tak naprawdę to co robisz w tym świecie nie ma żadnego albo niewielkie znaczenie - poza twoim rekordem/rankingiem. Ja sam kiedyś określiłem Diablo II jako grę kolekcjonerską. Ludzie grają w nią dla szpanu - patrz jakie mam fanty. Tutaj nawet tego nie ma (przynajmniej takie odniosłem wrażenie). W ogóle zastanawiam się nad tym czy istnieje możliwość stworzenia naprawdę wielkiego i złożonego świata w grze on-line. Nie wiem czy sieć a przede wszystkim serwery by to udźwignęły. Pomysłów mam kilka, czy są realne to inna sprawa.

Wracając do dyskusji o idealnym space simie mam krótkie pytanie: robimy nowy temat (chyba powinniśmy) czy tylko jeszcze kilka wymian myśli i na tym koniec. Przy osobnym temacie może jeszcze ktoś by się włączył, tak widzi temat o grze której nie zna (i nie chce znać) i odpuszcza sobie.

A i jeszcze co do Home Planet i lataniu z bezwładnością. Było trudniej ale jak się przyzwyczaiłem to pozostałem przy tym rozwiązaniu. Słowo klucz to przyzwyczajenie - zajmuje trochę czasu i jak wiadomo nie jest to najprzyjemniejszy czas - w końcu to nauka a kto lubi się uczyć? Ale upierdliwe i tak jest - jesteśmy przyzwyczajeni do ciążenia, oporu powietrza, dwuwymiarowej przestrzeni. a tam mamy trzy wymiary, czy raczej trzy osie poruszania się, trzeba cały czas kontrolować nie tylko prędkość ale i przyspieszenie, co chwila traci się orientację gdzie się jest. Wiem, to samo jest w Xach, ale tu z reguły gdzieś niedaleko jest punkt odniesienia, sektory są zabudowane ogólnie w dwóch wymiarach (płaszczyzna bram jako dominująca), no i to "cudowne" środowisko z prędkością maksymalną i oporami (czego?). Żeby nie było - gram w Xy naprawdę długo i namiętnie, ale to są naprawdę duże ułatwienia i uproszczenia zresztą raczej typowe dla space simów. W sumie grać się da i można mieć z tego nawet spora frajdę ale to raczej wyższa szkoła jazdy i wielu od początku może zniechęcić. Choć momentami tęsknię - naprawdę brakuje mi uników ze ślizgami bocznymi - swoją drogą podejrzewam, że wielu "niedzielnych" graczy w Xy nie korzysta nawet z tej ich namiastki jaką one dają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Elite, jeśli ktoś lubi MMO i akcje w grupie to pewnie będzie miał trochę więcej frajdy. Ja osobiście się trochę zawiodłem. Miałem nadzieję na rozwinięcie Elite/Frontier/Frontier: First Encounters, a całość jednak jest bardziej płytka. Z drugiej strony to może też po części wina X'ów, które nas tak rozbestwiły, że praktycznie każda inna nowa gra będzie oferowała dużo mniej zawartości pod pojedynczego gracza niż one. Sprostowując, ciężko mówić o rekordach i przechwalaniu się rozmiarami e-nosa, bo wszechświat jest tak ogromny że czasem można latać i tydzień nie spotykając ani jednego gracza. Ja osobiście kupiłem i z rzadka grywam z sentymentu do serii, jej statków itd. Na to jak radzą sobie inni gracze w ogóle nie zwracam uwagi.

Myślę, że każdy fan takich gier powinien sam je przetestować i nie sugerować się aż tak bardzo opiniami innych. Możliwe że coś dla siebie w nich odnajdzie. Elite kupiłem w zeszłym roku w promocji jakoś za równowartość 40zł. Do tej pory mam może ze 40 godzin na koncie i od czasu do czasu zaglądam tam żeby sobie pozwiedzać wszechświat i pobawić się nowymi statkami. Za Rebirth dałem jeszcze mniej i, mimo tylu niepochlebnych opinii w sieci (w tym tutaj), gra w obecnej formie mi się podoba. Nie ma się co zrażać na starcie tym co inni piszą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw może sprostowanie dla Kapitana - nie tyle druga część co dodatek - Home Planet Playing with Fire. Przepraszam, mój błąd, właściwie jest to dość typowe DLC, trochę zmian, nowa kampania i tyle.

A w odpowiedzi dla Prowlera - cóż kierujemy się opinią osób o podobnych nam gustach. W końcu na tej stronie, forum gier X Rebirth dostał raczej kiepskie recenzje, zresztą na innych forach o grach też został raczej nisko oceniony. Wiem, że takie oceny zależą od ludzi którzy je piszą jeżeli jednak ktoś grał w Xy wcześniej i był zwolennikiem tego gatunku a Rebirtha ocenia źle to ufam, że są to wyważone oceny. Swoją drogą kiedy był ostatni wpis na forum Rebirtha? Nowsza gra a w zasadzie martwa a X3 nadal (choć ledwo) żyje. Fakt można pograć ale jak mówią Anglicy: czas to pieniądz, szkoda mi go marnować na coś co nie zapowiada się ciekawie. A moja osobista opinia o Rebirth została ukształtowana na podstawie wypowiedzi Egosoftu - gra podobna do X3 tylko z prostszym interfejsem i generalnie mówiąc uproszczona. Jak dla mnie brzmi to jak typowa "konsolizacja". Obsługa za pomocą kilku przycisków, jak najmniej komplikacji, kilka godzin gry i jestem starym wyjadaczem. Tylko że ja szukam czegoś wręcz przeciwnego. I to jest też powód dla którego nie wchodzę w sieciówki - powody wyłuszczyłem już wcześniej. Osobiście uważam serię X za chyba najbardziej udany space sim, a w każdym razie ostatnich lat, co nie znaczy że uważam, że nie ma ona wad. Skłaniał bym się do jeszcze większego skomplikowania i powiązania różnych aspektów gry, większej zależności ekonomicznej i generalnie trudności (choćby przez wyższe ceny, choć to nie tyle one są problemem co idiotycznie wysokie nagrody za misje). Rzuciłem wyżej taką nazwę -Kinetic Void względna nowość, bez planów wydania w Polsce, coś w guście X, niezależna (chyba) firma, sądząc po tym co się dzieje kompletna klapa. Grał ktoś? Bo mam ogólnie wrażenie, że cały gatunek stanął i niewiele się w nim dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...